opowieść polityczno-ekonomiczna w kilku odcinkach (3)

Odcinek trzeci w trzech częściach, w którego trzeciej części ludzie stoją w kolejce

W odcinku drugim (o, tutaj) okazało się, że nasi bohaterowie - żeby otrzymać wszystkie dobra, jakich potrzebują - znaleźli wygodny sposób na dokonywanie zamiany jednego towaru na drugi. W toku różnych działań, nie zawsze zresztą uczciwych, ludzie zaczęli używać pieniędzy. Monety i banknoty prezentowały umówioną wartość i dzięki temu mogły stać się uniwersalnym środkiem wymiany dóbr i usług. Narrator uderzył w wyjątkowo poważne i dostojnie brzmiące tony. Normalnie jakby to jakiś profesor ekonomii napisał ;)

W tym odcinku zadajemy sobie pytanie: no dobrze, ale kto decyduje o tym, ile wart jest dany towar i ile pieniędzy trzeba za niego dać, żeby i sprzedawca i kupujący byli zadowoleni?

Do wyboru miałam co najmniej dwie drogi. Idąc jedną z nich stanęłabym przed grupą i nieudolnie spróbowałabym im opowiedzieć, na czym polega popyt i podać, jak działa konkurencja i czym jest monopol. Znając siebie pewnie poszukałabym na jutubie jakiś filmik, pewnie animowany i pewnie po angielsku (polscy eksperci proponują młodzieży "szkolne" wykłady, o młodszych widzach w ogóle nie myślą, no bo jak - ekonomia? dla dzieci??). Nie twierdzę, że ta droga nie byłaby skuteczna, grupa Kotów to wyjątkowo mądre i inteligentne dzieci, bez dwóch zdań. Wybrałam jednak drogę drugą, mniej statyczną i wprowadzającą nieco chaosu - mówi się trudno.

Dzieci wchodziły w rolę sprzedawców i kupujących, kto chciał, mógł spróbować każdej z tej ról. Zainscenizowałam trzy sceny, przy czym do sceny drugiej nie posiadam żadnych zdjęć. 

W każdej ze scen sprzedający wyposażeni są w karty - towar do sprzedania, kupującym natomiast bank eReR wypłaca odliczoną kwotę, po równo. Kupujący wiedzą, ile kosztowała ich jedna karta w hurcie, znaczy jaki był ich koszt. Informacja do jednych i drugich jest za każdym razem taka sama: jest wolny rynek, więc sprzedający mogą dowolnie ustalać cenę jednej karty w swoim sklepie. Warto obserwować konkurencję, cenę można zmienić w trakcie "rozgrywki". Z kolei kupujący mają po prostu kupić za swoje pieniądze jak największą ilość kart. KURTYNA W GÓRĘ!

SCENA 1. Dzieci podzielone są na - mniej więcej - równe zespoły. Jedni z nich to sprzedawcy, drudzy to kupujący. Wyszły nam trzy sklepy, handel się zaczął. Kupujący chodzili od stanowiska do stanowiska, cena utrzymywała się mniej więcej na tym samym poziomie. Z czasem pojawiła się możliwość kupienia kart w zestawie, co w przeliczeniu na jedną kartę wychodziło taniej. 



SCENA 2, w której sprzedających jest znaczącą więcej, niż kupujących. I tutaj się zaczęło. Jak sprawić, żeby spośród takiej konkurencji kupujący wybrali właśnie naszą ofertę? Zachwyciły mnie w tej scenie dwa fragmenty i pewnie dlatego je zapamiętałam.

Fragment pierwszy sceny drugiej: "Promocję! Trzeba zrobić promocję!"

Fragment drugi sceny drugiej: "Renata, co mogę zrobić, żeby ludzie u nas kupowali?", "Mhm, co tu można zrobić, żeby ludzie u was kupowali..", "Już wiem! Obniżę cenę!"

Piękne, prawda? Żadnym wykładem nie osiągnęłabym takiego efektu, jaki osiągnęli oni sami poprzez własne działanie. W scenie drugiej sprzedawcy sprzedawali karty poniżej kosztów, stracili na tym interesie, nawet jeśli sprzedali wszystkie swoje karty. Za mało konsumentów przy kasie było.


SCENA 3, w której odwróciliśmy sytuację ze sceny drugiej. Tym razem sprzedawca był tylko jeden, reszta grupy była kupującymi. Czy muszę opowiadać, co się zaczęło dziać? 

Ktoś z Was pamięta takie kolejki?



Z twarzy sprzedawców nie znikał ten charakterystyczny uśmiech, który wywołuje rosnący na stole stos pieniędzy. Ceny rosły w zastraszającym tempie, a kupujący nie mieli wyboru. Stali w kolejce i kupowali po tyle, po ile dawali. Dobrze, że chociaż towar był na półkach. Zysk sprzedawców był w scenie trzeciej największy, później już nawet pojawiała się opcja "trzy plus jedna gratis" - co im szkodziło, niech się pospólstwo cieszy. 

Mam takie przekonanie (i nadzieję), że po tych zajęciach, nawet jeśli dzieci nie umieją powiedzieć, co to jest podaż i popyt, konkurencja i monopol, to na pewno to "przeczuwają". Przecież widzieli na własne oczy, jak konkurencja lub jej brak wpływa na cenę towaru czy usługi. Bez trudu wskazały, która sytuacja była według nich optymalna - to sytuacja pierwsza, kiedy dostęp do towarów nie jest utrudniony, ceny są wyważone, a sprzedawcy mają okazję coś zarobić. Też tak myślicie?

Pozdrawiam, RR

Odcinek CZWARTY jest już na naszej platformie. 

Komentarze