Ostrzeżenie! W reportażu opisane są zdarzenia, które mogą okazać się wstrząsające dla osób, które wierzą w nieomylność nauczycieli. Osoby takie czytają tekst na własną odpowiedzialność.
Wydarzenia, o których będziemy tutaj pisać wydarzyły się w poznańskiej szkole podstawowej S., w grupie o nazwie N.
Wszystko zaczęło się tak, jak powinno się w porządnej szkole zacząć - od pogadanki zainicjowanej przez nauczycielkę. Celem zorganizowanego porannego kręgu było pokazanie uczniom, że na rozwiązanie jednego problemu możliwe jest znalezienie wielu rozwiązań. Nasz informator donosi: "to bardzo ważne zajęcia, w tej szkole dzieci bardzo dużo uczą się samodzielności w rozwiązywaniu konfliktów i innych trudnych sytuacji". Nauczycielka zaczęła od przeczytania opowiadania, w którym jedna z bohaterek pomaga dzieciom na placu zabaw znaleźć takie rozwiązanie, żeby każde z nich mogło bawić się tak, jak chce, bez wchodzenia sobie w drogę. Po tych zajęciach - tak, jak oczekuje się tego od dobrych merytorycznie nauczycieli - zawisła w sali pomoc dydaktyczna, która miała pomóc uczniom w prowadzeniu tych - jakże trudnych w tym wieku - rozmów.
Dodatkowo, zgodnie ze scenariuszem zajęć (którym każdy szanujący się nauczyciel powinien się kierować) w sali powstało "Miejsce wielu rozwiązań", w którym to miejscu dzieci miały spotykać się na rozmowach.
Jak widać na zdjęciu, w punkcie drugim pojawia się osoba prefekta. Jak twierdzi nasz informator, wykwalifikowany i posłuszny literze podstawy programowej specjalista: "podejrzewam, że właśnie tutaj, w osobie prefekta pojawia się pierwsza rysa na całej tej sprawie. Zgadzając się na to, żeby nazwa ucznia wspierającego innych w szukaniu rozwiązań, nawiązywała do treści książek o Harrym Potterze, nauczyciela pokazała, że dzieci mogą zmieniać scenariusz zajęć. To był elementarny błąd".
O powadze uchybienia niech świadczy zdjęcie odznaki prefekta, którą nauczycielka zaproponowała uczniom.
prze-eg-za-mi-no-wa-li swoich rówieśników! Tak! Uczniowie przygotowali test i przeprowadzili rozmowę kwalifikacyjną ze swoimi koleżankami i kolegami z klasy. Nawet pytania sobie spisali!
Nie będziemy tu mówić o błędach - chyba po tym tekście nikt nie spodziewa się, że nauczycielka tej grupy nauczy dzieci ortografii. Mili państwo, ci uczniowie zrobili sprawdzian! Coś, co należy tylko i wyłącznie do kompetencji nauczyciela! Samowolnie, samodzielnie, znowu bez pytania!
Nasz informator, który mimo osłabienia wywołanego szokiem donosi, że nowy prefekt został wybrany.
No i teraz zadajmy sobie pytanie, które grzmi między wierszami całego tego tekstu: gdzie w tym czasie była nauczycielka? Dlaczego nie zdyscyplinowała swoich uczniów, nie pokazała im, że to ona tutaj uczy, robi sprawdziany i pisze regulaminy?
Podawszy mu sole trzeźwiące, zapytaliśmy o to naszego informatora.
Proszę państwa, takie informacje tylko u nas, bez kolorowania i bez cienia fałszu. Zawsze szybko i zawsze na miejscu.
Otóż nauczycielka, w reakcji na te wszystkie działania uczniów.... zlikwidowała wcześniej wyznaczone przez siebie miejsce rozwiązań i powiedziała prefektom, że jeśli chcą, to mogą przekleić plakaty z żyrafą do swojej bazy.
RR
Po całym tym zdarzeniu nasz informator zażywa kąpieli w solach przeróżnych i regularnie bierze witaminy na wzmocnienie. Lekarze mówią, że powoli wraca do siebie.
Wspaniała Szkoła - podziwiam i jestem entuzjastką takich metod pracy z dziecmi !
OdpowiedzUsuń😊
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzokujące. Niniejszym informuję, że czytający to czytelnik (a właściwie czytelniczka) po przeczytaniu opisu tej jakże szokującej sytuacji również potrzebował soli trzeźwiących, kąpieli solankowych i witamin na wzmocnienie. A zapewne i tak już nie dojdzie do siebie :-)
OdpowiedzUsuńZdrowia zatem życzę, duuuużo zdrowia 🙂
Usuń