O tym, co się wydarzyło w odcinku PIĄTYM
Odcinek ostatni, w którym okazuje się, że i tak zawsze wygrywa kobieta (spoiler).
Żeby wszystko wyszło najlepiej jak mogło wyjść, to musieliśmy się do tego bardzo dobrze przygotować. Nie sztuka jest zrobić w szkole zabawę w wybory - my nie chcieliśmy się bawić, my chcieliśmy edukować (no dobrze - ja chciałam edukować, co nie znaczy, że nie byłam otwarta na zabawę 😉). No ale sami powiedzcie, czyż to nie oczywiste? Żeby zorganizować wybory z prawdziwego zdarzenia, to trzeba po pierwsze mieć kandydatów, na których można głosować. Po drugie owi kandydaci muszą wiedzieć, czego oczekuje naród, żeby z sensem i celnie tworzyć swój program wyborczy. Po trzecie z kolei, żeby wyborcy wybrali świadomie, to trzeba ich trochę uświadomić, o co w tym wszystkim chodzi i jakie mają opcje. Po czwarte warto z tymi wyborcami się spotkać i trochę z nimi porozmawiać. I dopiero teraz, na samym końcu trzeba zorganizować wybory z prawdziwego zdarzenia.
A więc po kolei.
Wiecie, co myśli sobie nauczycielka, kiedy chce zorganizować ze swoją grupą wybory w szkole? No dobrze - wiecie, co ja sobie myślałam? Myślałam, że mogę w ciemno wskazać osoby, które będą chciały kandydować w zbliżającej się konkurencji. I co? I trafiłabym tylko w jednym przypadku! Okazało się, że podjęcie takiej decyzji wcale nie jest takie atrakcyjne i pociągające, jak mi się wydawało. Las rąk nie urósł, gwar się nie podniósł - trzeba się było zastanowić. W końcu wyłoniło się z całej grupy troje kandydatów - Filip Ko., Mikołaj i Marysia. Filip miał wokół siebie sztab ludzi, Mikołaj polegał tylko i wyłącznie na sobie, natomiast Marysię wspierała grupa bliskich i oddanych znajomych. Każdy wedle własnych potrzeb.
Dobrze by było, by osoba, która chce sprawować władzę nad ludźmi (co ciekawe, w tym wszystkim nie ustaliliśmy, do czego tak w ogóle kandydują nasi kandydaci...) wiedziała, czego ci ludzie potrzebują. Dlatego w teren wyruszyli nasi ankieterzy, żeby dowiedzieć się, jakie zapatrywania mają ich ewentualni wyborcy.
Zebrane dane dzieci opracowywały rysując wykresy - łatwo było wtedy od razu zobaczyć, jakie rozwiązania cieszą się największym powodzeniem.
Do tego momentu zajmowaliśmy się osobami kandydującymi, teraz nadszedł czas, żeby zadbać o wyborców. Pomyślałam, że warto dzieciom z innych grup 1-3 poopowiadać trochę o tym, o czym my sami przez ostatnie pięć odcinków rozmawialiśmy, żeby wiedzieli między czym a czym mają wybór. Zorganizowaliśmy więc zajęcia dla Star, Arbuzików i Bananów. Całość prowadziły tylko dzieci - każdy (no, niemal każdy) wziął na siebie jakieś zadanie i chyba nie muszę nawet mówić, że wszystko poszło dobrze (mimo tremy, która niewątpliwie zjadała prelegentów). Prowadzący zaczęli od rozmowy o tym, skąd państwo może brać pieniądze na wszystkie swoje wydatki. Potem zaproponowali słuchaczom, żeby zrobili to, od czego my zaczęliśmy - żeby w zespołach zaprojektowali swoje mini-państwo (to było pierwsze zadanie), a potem, żeby zaznaczyli na swoich projektach, które z rejonów/dziedzin w ich państwie będą przez nie finansowane (i to było zadanie numer dwa).
Później każdy zespół, który miał na to ochotę mógł przedstawić swoją koncepcję pozostałym. Po tej pracy warsztatowej było jeszcze małe podsumowanie o tym, jakie rozwiązania można przyjąć podczas finansowania potrzeb państwa. Generalnie chodziło nam o to, żeby dzieci idąc na wybory choć trochę mogły się orientować, która opcja odpowiada im najbardziej.
urna gotowa |
z tych miejsc do głosowania byłam najbardziej dumna, chłopaki to wymyślili |
komisja gotowa... |
słowa skargi nie powiedział :) |
Gratuluję pomysłu i doskonałego efektu jego przeprowadzenia.
OdpowiedzUsuńChciałabym doczekać czasów kiedy ci Młodzi Ludzie beda mogli decydować o naszym losie .
W pełnej akceptacji " powierzyłabym swój los w Ich ręce"
Jeszcze raz wielkie - GRATULUJĘ
Babcia DG
Dziękuję. Tak, jak też myślę, że rosną ludzie dużo bardziej świadomi rzeczy ważnych.
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za taką aktywność na naszym blogu.
Jeszcze nie babcia RR :)