ja planuję, ty planujesz...

listopad 2021 - styczeń 2022

Przysięgam - jakem tu siedzę i piszę do Was na klawiaturze - tego nie było w planie. Co oczywiście nie zmienia faktu, że "stało się ciałem". Nie wiem, jak to się dzieje, ale im więcej nabieram doświadczenia (jak to ładnie można powiedzieć, że się człowiek starzeje, bez powiedzenia, że się starzeje, prawda?), tym mniej przejmuję się planem. Albo może inaczej - tym mniej wagi do planu przywiązuję. I jak się okazało w tym przypadku - dobrze na tym z grupą wychodzimy ;)

Mieliśmy dział o baterii - żeby powiedzieć zwięźle i konkretnie. Nie dało się rozmów w tym temacie prowadzić i nie poruszyć kwestii ekologii. Bo to w sumie jest bardzo ekscytujące - co się dzieje z baterią ot, rzuconą byle gdzie i zostawioną na pastwę zjawisk atmosferycznych? Nie ciekawi to Was? No mnie przeogromnie! No więc rozmawialiśmy sobie o tym właśnie, kiedy Paweł powiedział, że wpadł na taki pomysł, żeby zakopać baterię w ziemi, zasadzić tam jakąś roślinę, poczekać i zobaczyć, czy i co się wydarzy. No geniusz! Zresztą, Ola pisała o tym po wizycie na zajęciach w naszej grupie, o TUTAJ

Otóż po podlewaniu baterii przez trzy tygodnie nadszedł czas, by coś w naszych doniczkach zasadzić. W grudniu ciężko o szeroki wybór nasion, wzięłam więc z lodówki dwa ząbki czosnku i pomyślałam "trudno, niczego innego nie wymyślę". Zasadziliśmy i zaczęło się oczekiwanie (niektórzy w grudniu czekają na święta, ja czekałam na znak od czosnku). Podlewaliśmy równo - czosnek dzielący doniczkę z baterią i ten tkwiący w swojej w samotności. No? Jak obstawiacie? Wyrosło coś? 

No pewnie, że wyrosło! Co ciekawe, najpierw pojawił się pęd tego czosnku, który odżywia się raczej niezdrowo! Ha! Kto by pomyślał? Czyżby doświadczenie nie wyszło nam tak, jak powinno? I właśnie wtedy, kiedy czosnek na baterie puścił swój pęd, musieliśmy iść na świąteczną przerwę. Tola i Lena zajęły się naszymi roślinami - każda wzięła po jednej do domu i tak się rozstaliśmy.

Po świętach każda z nich przyniosła naprawdę pokaźną roślinę!

chyba nie muszę pisać, który czosnek odżywiał się zdrowo?


pan z baterią

pan "czysty"

sztuka

No byłam u-szczę-śli-wio-na! Urosły! Jej, tak rzadko było mi dane cieszyć się "własną" rośliną, że te dwie wzbudziły we mnie prawdziwą radość! Na pierwszy rzut oka rośliny nie różniły się między sobą, ale przy bliższym poznaniu okazało się, że czosnek bezbateryjny jest wyraźnie zdrowszy, pełniejszy, solidniejszy. Ten z baterią w korzeniach wyglądał na wyraźnie niedożywionego, liche to takie było, uschniętą końcówkę z ledwością unosiło, choć nie można mu było odmówić determinacji.

Teraz są już wyższe. Stoją sobie na oknie w naszej sali, ku mej wielkiej radości. Nie wiem, dokąd nas to doświadczenie doprowadzi, nie myślę o tym na razie. Niczego nie planuję - wszystko się jakoś ułoży, jak zawsze :)

RR






Komentarze