they will make a difference

19 lutego 2021

Przez minione tygodnie w grupach 1-3 na zajęciach IPC "gościli" ci, którzy dokonali zmiany. Czasami tak wielkiej, jak poruszenie Ziemi, a czasami tak małej, jak nieustąpienie miejsca w autobusie. Każda z tych osób miała i nadal ma znaczenie.

Przez mijający właśnie tydzień, na kręgach w Neptunie, całkiem niezauważenie (bo zakamuflowałam je nieco) zadałam dzieciom pytanie, czy trzeba się urodzić kimś szczególnym (geniuszem na przykład) lub w jakimś szczególnym miejscu czy czasie, żeby uczynić na świecie różnicę? Opowiem, jak to było.

Zaczęłam od prośby, żeby wypisać na kartkach wszystkie te cechy, które według dzieci mieli/mają osoby, które czymś zasłynęły. W wyniku tej prośby stworzyliśmy mapę cech, które mogą pomóc w "czynieniu różnicy".


Co ciekawe, w wyniku tej rozmowy doszliśmy (a właściwie dzieci doszły, bo ja jakby już się swojej opinii "dorobiłam"), że tak naprawdę KAŻDY może być tym, który/która zrobi coś, co może wpłynąć na losy jeśli nie świata, to bliższego środowiska. Nie trzeba urodzić się geniuszem, nie trzeba mieć super talentów, nie trzeba w końcu być w czymś najlepszym, żeby CZEGOŚ dokonać. Fajnie, nie?

Na dzisiejszym kręgu przemówiłam do grupy mniej więcej w te słowy:

Wyobraźcie sobie, że zakładacie szkołę, w której umożliwicie swoim uczniom zostanie kimś wielkim. Wasza szkoła będzie miejscem, gdzie uczyć się będą przyszli znaczący ludzie. Jakie dzieci będziecie przyjmować? Czy w waszej szkole będzie jakaś wstępna selekcja, jakieś egzaminy? W jakim wieku będą wasi uczniowie? Jak będzie wyglądał dzień w waszej szkole? Przykładowy plan dnia? I wreszcie, jak będzie nazywała się wasza szkoła? Czy będzie miała imię kogoś, kogo podziwiacie? 

Dałam grupie 15 minut. Mogli pracować w zespołach, parach, indywidualnie. Nawet im się to zadanie spodobało (co z kolei spodobało się mnie 😉). Podejrzymy?

U Zuzi i Tytusa podział zadań jest jasny i klarowny: Zuzia z linijką w ręku konstruuje plan, Tytus rysuje logo szkoły i zapisuje najważniejsze informacje dotyczące założeń szkoły.


U braci K. podział nieco inny ;). Filip zapisuje, rzuca pomysłami, Szymon spokojnie je aprobuje dodając swoje propozycje.


Tutaj praca zespołowa: w kadrze nie widać Igiego - jest nieco bardziej w prawo i tworzy logo szkoły, próbując jednocześnie zapisać plan zajęć; Filipowi zdecydowanie lepiej się myśli, kiedy chodzi, wchodzi i schodzi, natomiast reszta preferuje styl leżąco-statyczny, zapewniając, że angażuje się w pełni ;)


Po parunastu minutach wszyscy byli gotowi. Szkoły powstały, powiedziałabym, dość "sparkowe".
W każdej placówce uznano, że ważne jest pisanie, czytanie i ćwiczenia matematyczne. Dopiero później pojawiły się drobne różnice - niektórzy zadbali o to, żeby ich uczniowie mieli dużo wolnego czasu, żeby mogli działać zgodnie z własnymi zainteresowaniami, inni uznali, że ważna jest obserwacja kosmosu, gdzie indziej pojawiła się w planie lekcja szacunku, lekcja ciszy, w jeszcze innej szkole postawiono na dobre komputery i możliwość grania :).

Swoją drogą nie omieszkałam zapytać, jak świetna obsługa komputera i umiejętność grania może pomóc w staniu się kimś znaczącym. Uzyskałam odpowiedź, że taka osoba może sobie założyć konto na YouTube, a im będzie lepsza w tym, co robi, tym większe będzie miała zasięgi (możliwość wpływu), a im większe będzie miała zasięgi, tym lepiej będzie zarabiać. Nawet wstępne obliczenia otrzymałam. No cóż, można i tak ;).

Żadna ze szkół nie zakładała wstępnej selekcji kandydatów na uczniów. Przyjmowano by "wszystkich" :)

Na koniec zadałam grupie pytanie: gdybyście mieli nieograniczoną ilość pieniędzy i mogli stworzyć w swojej szkole takie sale i takie pomieszczenia, jakie tylko byście chcieli, to co by to było? I tutaj się zaczęło! Popłynęliśmy z marzeniami bez trzymanki. Powstały:

- pracownia plastyczna (do rzeźbienia w drewnie, z gliny, do malowania, brudzenia, chlapania farbą); uczniowie tychże szkół stworzyliby (bo czemu nie?) robota, który by tam sprzątał,

- wieeelka biblioteka,

- wypasione sale komputerowe z wielkimi telewizorami,

- sala przyrody, gdzie rosłyby rośliny z podłogi,

- sala gimnastyczna i boiska do wszelkich rodzajów gier sportowych,

- basen z przezroczystymi ścianami,

- laboratorium chemiczne z wybuchami,

- studio filmowe z garderobą, charakteryzatornią, zielonym ekranem itd.,

- wielka kuchnia, gdzie byłyby same super sprzęty i możliwość tworzenia, wymyślania różnych potraw,

- obserwatorium kosmiczne,

- symulatory różnych pojazdów oraz przestrzeni kosmicznej,

- dżungla

i tak dalej, i tak dalej.

Każdy uczeń danej szkoły miałby pełen dostęp do wszystkich tych sal, nie musiałby na przykład być dobrym z chemii, żeby korzystać z sali chemicznej.

Nie wiem, jak Wy, ale ja nie mam wątpliwości, że absolwenci takich szkół opuszczaliby jej progi z przekonaniem, że świat do nich należy :)

RR


Komentarze