nie ma co się bać

28 października 2022

Nie wiem, jak rodzina Burzyńskich to robi, że co roku jest w stanie - ot tak, po prostu - uraczyć dzieci niezliczoną ilością ciastek (lub pierników - zależy jak leży), aby mogły je ozdobić. Tym razem ciastka były halołinowe, o kształtach strasznie strasznych. Ponieważ Franek oprócz ciastek przyniósł też do szkoły kolorowe lukry i pędzelki, wszystko wyglądało niczym zajęcia z malarstwa form miniaturowych i jadalnych. Było przyjemnie :)

RR










Komentarze